Podeszłam i niepewnie przywitałam się z dziewczyną.
- Cześć...jak masz na imię? - spytałam.
- Jennyfer, a wy? - Z samochodu wysiadli jacyś państwo, najprawdopodobniej rodzice Jennyfer i mały chłopczyk. - A! To jest mój brat Tom - powiedziała wskazując na chłopca, który wyglądał na jekieś 7 lat.
- Ja jestem Ashley - przedstawiła się moja przyjaciółka.
- A ja Alice.
W tym momencie zauważyłyśmy, że doszła do nas nasza ulubiona instruktorka.
- Jestem Helen i jestem właścicielką tej stadniny - powiedziała witając się z gośćmi.
- Masz konia? - zapytałam.
- Eeee...n...nie... - odparła powoli, a ja zmarszczyłam brwi. Może miała? Może za nim tęskni, ale postanowiłam na razie nie poruszać już tego tematu.
Poszłyśmy we trójkę do stajni i oprowadziłyśmy Jennyfer. Pokazałyśmy jej konie z ośrodka.
- Na nich pewnie będziesz jeździć - powiedziała Ashley gdy wchodziłyśmy do stajni.- To jest Karencja - dodała głaszcząc gniadą klacz żującą siano po pysku.
- Umiesz jeździć? - zapytałam gdy szłyśmy w stronę boksu Borka.
- Tak. Umiałam jeździć z dwoma rękami ale teraz chcę się nauczyć jeździć z jedną.
- Helen umie wszystko - powiedziałam.
- A my jeszcze w tym pomożemy dodała Ashley.
- Vildziu!Co robisz! - krzyknęłam nagle rozbawiona widząc jak koń wychodzi ze stanowiska. Podeszłam i zaprowadziłam ją z powrotem do środka. - Nie kombinuj mała - powiedziałam drapiąc pieszczotliwie klacz. Kątem oka zobaczyłam jak Jennyfer lekko się uśmiecha. - Trzeba ją przeprowadzić do boksu - zwróciłam się do Ashley. - To jest Vilga. Mój ulubiony kucyk. Jest jeszcze młoda i dopiero się uczy.
- I jak widać lubi nam wykręcać numery - dodała Ashley.
- To fiord? - spytała ruda.
- Tak - odparłam - i chyba ją potem wyprowadzimy na padok.
Kiedy obejrzałyśmy już wszystkie konie, które były w boksach przypięłam Vildze uwiąz i wyprowadziłam ją dziewczyny poszły za mną.
Puściłam klacz na łąkę, a ona pogalopowała do innych koni. Zarżała i bryknęła po czym przegoniła Pass i Corr'a i zajęła się jedzenie trawy.
- Szalony kucyk - odezwała się Jennyfer - w mojej wcześniejszej stadninie były raczej spokojne konie.
- Wiesz, te tutaj są z reguły młode - odparła Ashley - Najstarszym koniem jakiego mieliśmy był Rando, ale to długa historia... - to mówiąc spojżała na mnie i obie się roześmiałyśmy. Dobrze pamiętałyśmy historię z siwym championem.- A jak długo tu zostajesz? - zwróciła się do Jennyfer.
- Nie wiem. Do puki nie nauczę się jeździć - uśmiechnęła się wzruszając ramionami. - Puźniej wrócę do mojego dawnego klubu sportowego i MOŻE dostanę nowego konia. Ale na pewno będę dalej startować w zawodach.
- Jakich? - spytałam.
- W skokach ale mam zamiar też startować w ujeżdżeniu.
- Wow - odparłam z uznaniem.
Przeszłyśmy do innego padoku gdzie ganiali się Flicka i Vivat, a gdzieś dalej spokojnie pasły się kucyki.
- Jakie piękne...sama miałam czarnego konia. To znaczy skarogniadego, ale co tam.Czarne i gniade to moje ulubione końskie umaszczenia- zachwycała się Jennyfer.
Ashley C.D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz