wtorek, 14 maja 2013

Od Meggie

Wstałam wcześnie rano. Dziwnie się czułam w nowym miejscu ale wszystko lepsze niż sierociniec... Ubrałam się i poszłam przyrządzić śniadanie. Po półgodzinie wielka sterta naleśników, miseczka z budyniem i trzy kubki gorącej czekolady były prawie gotowe.
- Dzień dobry - powiedziała Kornelly która właśnie zeszła na dół.
- Hej - odparłam. Zjadłyśmy śniadanie zostawiając cztery naleśniki dla Melanie która powiedziała, że najpierw wyprowadzi Vele na spacer. Poszłam z Kornelly do stajni i zajęłyśmy się końmi.
- Fajnie się z tobą pracuje - powiedziała Kori.
- Dzięki - uśmiechnęłam się. Kiedy wszystko było zrobione zaczęłyśmy obrzucać się sianem.
- Przejedziemy się ? - spytałam.
- Dobra - zgodziła się. Osiodłałyśmy konie i pognałyśmy przez łąki. Po godzinie jazdy dotarłyśmy do małego jeziorka.
- Ale tu fajnie - szepnęłam.
- No. 
Potem powoli zaczęłyśmy wracać.
- Ty jedź już do szkoły, a ja jeszcze trochę potrenuję - zaproponowałam.
- Okej tylko wróci na obiad - powiedziała i odjechała wolnym galopem. Ja natomiast ruszyłam ostrym cwałem przez las. Pędziłam i pędziłam. Nagle zobaczyłam jakiegoś mustanga. Gnał przez pole. Był piękny. Jeżeli mnie oczy nie myliły miał w sobie krew pinto. Nie chciałam go łapać. Niech cieszy się wolnością. Puki co jeden koń mi wystarczy. Pass gonił mustanga. Z początku mu na to pozwalałam ale gdy spróbowałam go zatrzymać nawet nie zwolnił. Szarpałam za wodze, uspokajałam i na wszystkie inne sposoby próbowałam nakłonić go do zwolnienia ale bez skutku. Pozostało mi tylko czekać aż się zmęczy. Po półgodzinie zwolnił po czym zatrzymał się. Byłam wykończona. Zaczęłam robić się głodna. Zaczęłam szukać drogi powrotnej ale nie wiedziałam gdzie iść. Zsiadłam z Passa i zaczęłam szukać śladów. W końcu je odnalazłam. Poszło mi całkiem łatwo bo w końcu moja babka była Indianką. Lecz zanim znalazłam się na znajomych terenach zaczął padać deszcz. Ślady kopyt rozmyły się, a ziemia zmieniła się w błoto. Deszcz nie przestawał padać. Wręcz przeciwnie zrobiło się zimno, zaczął padać grad, zaczęło grzmieć i błyskać. Nagle zobaczyłam jakąś postać.
( Ktoś dokończy ? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz