Meggie pojechała pierwsza, lecz zaraz jej koń zaczął ponosić. Na początku trzymała się całkiem nieźle, ale później zaczęły się małe kłopoty. Pocwałowałam do niej i próbowałam złapać Vilgę za wodze i uspokoić. Kilka razy wyciągnęłam rękę i w końcu się udało. Zatrzymałam Crimsona, więc Vilga nie mogła dalej biec, on był silniejszy.
- Dzięki, dałabym sobie radę - powiedziała Meggie.
- Może tak, ale nie wyglądało to bezpiecznie - odparłam. - Coś zrobić musiałam.
Nadjechała Heleni reszta.
- Wszystko OK? - zapytała zaniepokojona.
- Nic mi nie jest - odpowiedziała Meg.
- Całe szczęście. Ale Vilga może być nieprzewidywalna, będziesz jechała niedaleko mnie.
Nie było sensu sprzeczać się z Helen, więc Meggie jechała obok niej, a ja dla towarzystwa obok Meggie. Prowadziła Vicki, a Matt jechał na końcu.
<Meggie? Nie wiem co dalej...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz